Każda zmiana w naszym życiu, niezależnie czy upragniona czy niechciana, przynosi pozytywne skutki jeśli tylko potrafimy z niej czerpać korzyści. Każde cierpienie uodparnia, każdy uśmiech łagodzi rany. Ale zbyt często pozostajemy na to ślepi.
Budzę się w swoim łóżku, moja głowa boli nadal jeszcze po wczorajszej imprezie u Zayn'a. Obracam się na plecy, by przypomnieć sobie jak świetnie się bawiłam. Nie, to nie była prawda, najpierw Zayn chodził w kółko koło mnie i komplementował, aż w pewnym momencie zniknął razem z jakąś dziewczyną. Popłynęłam wtedy z dużo ilością alkoholu, chciałam się rozluźnić. Nie wiem po co związałam się z tym chłopakiem jak dobrze wiedziałam że będzie mnie zdradzał. Dziwniejsze jest to że ja wiem o każdej jego zdradzie, a w ogóle nie czuje zazdrości. No dobra może na chwilę.
Naglę mój wzrok ilustruje moje knykcie, które są obdarte. Czy ja się z kimś biłam wczoraj czy byłam tak pijana że nie pamiętam. No cóż mam ino nadzieję że mój rywal jest w gorszym stanie niż ja. Mimowolnie na mojej twarzy wkrada się uśmiech. Wstaję z łóżka, po czym szperam w szafie by wyciągnąć jakieś dresy i luźną bluzkę. Po czym idę do łazienki, potrzebuje gorącego prysznica. Otwieram drzwi jak najciszej i również tak samo zmierzam do łazienki. Nie chcę by ktoś mnie zobaczył w takim stanie. Kiedy udaję mi się bezpiecznie dotrzeć do łazienki, zakluczam ją i zaczynam się rozbierać. Przed wejściem pod prysznic patrzę w lustro, wyglądam okropnie. Przez rozmazany makijaż wyglądam nieco jak totalna dziwka, która stoi na każdym rogu w moim mieście. No cóż, bywa.
Kiedy czysta wychodzę z łazienki, słyszę jak na dole prowadzą rozmowy, śmieją się i dobrze bawią przy śniadaniu. Ostrożnie schodzę do nich, ale kiedy wchodzę do kuchni milkną. Czuję się nie zręcznie, kiedy na mnie patrzą z odrazą.
- Hej.. - zaczęłam pierwsza, trochę speszona. Lecz nikt nie odpowiedział. Zauważyłam że na stolę było pełno jedzenia, a mi strasznie burczało w brzuchu. Usiadłam koło ojczyma i wyciągnęłam rękę po kanapkę. Kiedy chciałam ją już wziąć, usłyszałam jego niemiły ton.
- Mogła byś sama sobie zrobić jedzenie, a nie jeść tego co zrobiliśmy.. - zmierzył mnie. We mnie się aż zagotowało, co on pierdoli?!
- Zrobiliście?! - wybuchłam śmiechem - raczej matka zrobiła, a ty siedziałeś na swojej dupie. Więc bardzo śmieszne. A tak po za tym.. udław się !
- Nina! - krzyknęła matka oburzona. Ona zawszę bała się przeciwstawić temu oblechowi.
- Na górę mała...
- Stefan! - przerwała moja matka.
Rzuciłam się biegiem do siebie. Trzasnęłam drzwiami z całych sił, usłyszałam z dołu jeszcze parę obelg. Ale tym się całkowicie nie przejęłam. Rzuciłam się na łóżko i chciałam jak najszybciej zasnąć. Po czym moja podświadomość dodała: Lecz przedtem, trzeba sobie ulżyć. Prawda, prawda.. podeszłam do biurka gdzie leżała moja czarna kosmetyczka, po czym wyjęłam z niej żyletkę zawiniętą w chusteczkę. Zdjęłam spodnie i usiadłam na krześle kładąc nogi na biurko.
Jedno cięcie, za drugim. Sprawiało mi to w jakimś stopniu uśmiech na twarzy.
~*~
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Nagle się uchyliły a do środka weszła moja mama... Po co ona tu zaś? Obróciłam się w stronę okien, udając że śpię dalej.
- Kochanie, śpisz? - kobieta o długich brązowych włosach, usiadła na moim łóżku lekko mnie głaszcząc po plecach - obudź się, moja dorosła dziewczynko - udając że spałam lekko mruknęłam i otworzyłam swoje zaspane oczy.
- Mamo, co ty tu robisz? - obdarzyła mnie swoim szczerym uśmiechem, jest bardzo piękna. Więc dziwię się że ożeniła się z tym osłem.
- Zapomniałaś? Dziś twoje osiemnaste urodziny.
- Pamiętałaś... - nie dowierzałam, zapomniała o moich siedemnastych więc bardzo mnie zdziwiło to że pamiętała o tych. Usiadłam koło niej i mocno ją przytuliłam.
- Poczekaj chwilę mam dla ciebie prezent - wyszła szybko z pokoju, lecz po chwili wróciła z torbą na prezent.
- Proszę to dla ciebie - wzięłam się od razu za rozpakowywanie. Zawartość prezentu była bardzo oszałamiająca. Była to piękna śnieżno biała bluzka z przezroczystymi rękawami.
- Dziękuje, jest śliczna - po raz kolejny rzuciłam się jej w ramiona i obdarowałam pocałunkiem w policzek.
- Załóż ją i przyjdź na dół - puściła mi oczko i wyszła z pokoju bym mogła się spokojnie przebrać.
Zaczęłam szukać w szafie czarnych dżinsów z przedartymi kolanami i białego koronkowego stanika. Gdy znalazłam szybko założyłam na siebie ubrania i podeszłam do lustra, gdzie swoje włosy spięłam po bokach wsuwkami. Wyglądałam tak inaczej, tak elegancko.. tak dojrzale. Zeszłam na dół w wyśmienitym nastroju, do póki nie zobaczyłam tego ... Wdech Nina i wydech.
- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęła moja mama, a on wydał tylko jęk udawanej radości.
Na stole przede mną leżał czekoladowy tort ze świeczkami. Mama wskazała miejsce bym usiadła przed nim.
- Pomyśl życzenie, skarbie - uśmiechnięta przypomniała, w sumie nigdy nie miałam tortu ze świeczkami, więc dla mnie to nowość.
Pomyślałam by on zniknął, a ja miała szczęśliwe życie z mamą i zdmuchnęłam płomyki. Mama zaczęła bić brawo, po czym dała mi nóż. Miałam w głowię tylko jedną myśl... Dała mi ten nóż bym go zabiła i jedno życzenie się by spełniło. No ale cóż, był on tylko potrzebny do pokrojenia tortu.
Kiedy zjedliśmy w ciszy i chciałam już się oddalić do swojego pokoju, mama poprosiła bym została. Na jej twarzy był wypisany smutek, a jej oczy wypełnione ze łzami to potwierdzały.
- Mamy dla ciebie teraz niezbyt dobry komunikat, dla mnie bardzo dobry.. - odezwał się Stefan.
Od autorki: Proszę o komentarze :)
3 komentarz = next