wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 7.

Wyszłam z pokoju hotelowego. Mineli mnie bogacie ubrani staruszkowie, spojrzałam w lustro na przeciw drzwi, okazało się że jestem w za dużych szarych dresach i bluzie. Automatycznie założyłam kaptur by nikt nie widział mojej twarzy, po czym wsadziłam ręce w kieszenie. Zaskoczyło mnie to że w prawej był portfel i telefon. Zajrzałam do skórzanego brązowego portfela, nie było tu żadnych kart, zdjęć nic oprócz pieniędzy. Szybko go schowałam wsadziłam z powrotem. Ruszyłam wzdłuż korytarza do widny. Na pierwszy rzut oka było widać że to nie jakiś byle jaki hotel tylko z górnej półki. Byłam nie co oszołomiona, a w dodatku nic nie pamiętałam. Gdy winda miała się już zamykać pośpiesznie wbiegłam do niej. Była pusta na szczęście, tak jak ja. Nie mogłam na niczym się skupić, nie mogłam nad niczym panować, a w dodatku ręce mi się straszliwie trzęsły. W pewnym momencie moje rozmyślania przerwał słodki głosik. W kącie windy stała mała blondyneczka, wyglądała na sześć lat.
- Wybiera się pani pobiegać? - jej uśmiech był ogromny.
- Można tak powiedzieć. - odwzajemniłam uśmiech, tak szczero jak ona - Gdzie są twoi rodzice? 
- Mama sprząta pokój na drugim piętrze, a ja idę do szkoły.
- Nie boi się ciebie samą puszczać?
- Nieee... wie że jestem duża i sobie sama poradzę. 
- A wiesz że nie wolno rozmawiać z obcymi? 
- Wiem, ale pani nie wygląda jakby chciała mnie porwać  - uśmiechnęłam się na jej odpowiedź.
- Jesteś bardzo inteligentna. - to było ostatnie zdanie, ponieważ winda się otworzyła, a blondynka wybiegła rzucając szybkie " miło było i do zobaczenia " Wyszłam przyśpieszonym krokiem przez recepcje i w końcu oddechłam całą piersią. Złapałam pierwszą lepszą taksówkę i podałam adres do domu Zayna. Może on mi wytłumaczy co się stało.

poniedziałek, 16 marca 2015

Rozdział 6.

Zamurowało mnie gdy przede mną stał ten sam brunet, który mnie obserwował od samego wejścia do domu Zayn`a. Przełknęłam głośno ślinę, gdy obleśnie się uśmiechnął.
- Witaj skarbie - szedł małymi krokami w moim kierunku.
- Stój! Nie zbliżaj się ! ZAYN!!! - zaczęłam krzyczeć.
- Nie bój się, chcę Cię tylko bliżej poznać - mówił  spokojnym tonem.
- ZAYN!!!!!
Chłopak chwycił za zasłonę zrywając ją. Okryłam swoje Ciało natychmiastowo rękami, lecz nie mogłam się okryć wystarczająco, przez małe dłonie. 
- Zamknij się! Nie ma go. Chwycił moje kruche ciało unosząc do góry. Zaczęłam się wyrywać lecz moja siła w porównaniu do jego był słaba. Żaden z moich ciosów go nie ruszała. Z moich oczu zaczęły wydostawać się łzy. Posadził mnie na szafce.
- ZAYN!!!!!! - Zaczęłam wrzeszczeć przez łzy, lecz chłopak zamknął mi je swoimi. Całował mnie brutalnie, nie wiedziałam co robić. Jeśli bym je oddawała było by przyjemnie. Nagle chłopak uniósł moje ręce do góry, a swoje pocałunki przeniósł na szyje. 
- ZAYN, proszę.. - nie miała siły, nagle poczuła ukłucie, a cały świat zaszedł mgłą... 

czwartek, 1 stycznia 2015

Rozdział 5.

Zatrzasnęłam za sobą drzwi i zamknęłam je na klucz. Opierając się o nie, odetchnęłam z ulgą. Po chwili rozległo się pukanie.
- Odejdź stąd! Daj mi spokój! – wykrzyczałam wściekła.
- Chciałem tylko powiedzieć, że nie zamierzam tego ponownie robić. To był jednorazowy incydent. Chciałem tylko jakoś odreagować. Akurat byłaś pod ręką i tak po prostu wyszło.
Gdy tylko usłyszałam jego ostatnie zdanie, miałam ochotę zadźgać go nożem. Przekręciła klucz w zamku i z rozmachem otworzyłam drzwi. Z furią w oczach uderzyłam go w twarz.
- Ty… - użyłam określeń, od których aż uszy więdły. –  Uderzyłeś mnie! Za kogo ty się uważasz?!
- Wybacz skarbie, ale nie zamierzam przepraszać. – odparł z typową dla siebie arogancją.
Słysząc słowo „skarbie”, poczerwieniałam ze złości. Rzuciłam się na niego z pięściami. Byłam zbyt wściekła, żeby skupić się na atakach, więc szybko mnie pokonał. Uwolniłam się jednak uderzając go w krtań. Ten cios był niebezpieczny, bo mógł zabić, ale wiedziałam jak mocno uderzyć, żeby tylko zabolało i zdezorientowało przeciwnika.

Ich starcie toczyłoby się dalej, gdyby nie przyjazd podejrzanych typów. Nina ze złością uderzyła go w żebra i z dumnie uniesioną głową zeszła na dół. Gdy tylko zrobiła kilka kroków w stronę drzwi, Zayn  chwycił ją w pasie i oboje upadli na podłogę. Tarzali się po niej, jak małe szczeniaki i próbowali nawzajem się atakować, ale każde z nich umiejętnie unikało ciosów przeciwnika.Nina uderzyła się głową o kant ściany i na chwilę straciła kontrolę nad blokowaniem Zayn`a. Wykorzystał to i położył kolana przy jej biodrach, a ręce na jej nadgarstkach i przycisnął je nad jej ramionami. W tym momencie do domu wszedł Liam z towarzystwem. Wszyscy patrzeli na nich zdziwieni. Nina niczym wąż, zwinnie zsunęła się w dół i tym samym pozbawiła mulata równowagi. przechylił się do przodu, a ona kopnęła go w kark. Młody Malik upadł, a ona w ciągu sekundy stanęła obok leżącego mężczyzny ze zwycięską miną.




Otworzyłam oczy, szybko oddychając. Na szczęście odetchnęłam  z ulgą gdyż był to tylko sen, a raczej koszmar. Nic się nie zmieniło od ostatniej godziny. Nadal leżeliśmy razem na kanapie, a Zayn czule mnie głaskał po ręce. Nie czułam się nieswojo z powodu że byłam naga, a mój chłopak w samych bokserkach. Byłam niesamowicie odprężona po seksie z nim, wiedziałam że niedługo potrwa ten błogi stan. Nagle usłyszałam jak Zayn podśpiewuje coś pod nosem, jego anielski głos sprawił iż przez moje ciało przeszły ciarki. Uwielbiam kiedy to robi, a niestety rzadko mogę to usłyszeć. Nagle po pomieszczeniu rozszedł się dźwięk dzwoniącego telefonu, po dzwonku mogę śmiało powiedzieć iż należy do mulata. W jednej sekundzie Zayn się zerwał przy okazji zrzucając mnie na ziemię. To bolało gdyż wylądowałam na twardej podłodze mocno uderzając się w głowę. Chłopak nie zwrócił na mnie w ogóle uwagi. Byłam zawiedziona jego postawą, mogę przysiąść że to nie ten sam Zayn co nie dawno bał się że skacząc do basenu mogę sobie coś zrobić no ale cóż, ludzie się zmieniają... Chłopak po odebraniu automatycznie ewakuował się do kuchni, gdzie stąd nie mogłam nic usłyszeć. Kiedy wrócił... Zachowywał się bardzo dziwnie, był nie co podenerwowany. Wstałam z ziemi i zaczęłam zbierać swoje rzeczy z podłogi. 
- Zanieś to szybko do pokoju - wskazał na ubrania -  i przebież się w jedną z moich koszulek. - to nie była prośba z jego strony, lecz bardziej rozkaz. Nie podobał mi się ten ton.
- Dobrze.. Spodziewamy się kogoś ? 
- Tak, ja się spodziewam przyjaciół. - ucieszyłam się że przyjdzie nasza ekipa, bardzo mi wczoraj pomogli w zapomnieniu o wszystkim. Kiedy chciałam już odejść, dodał jeszcze szybko - nie zapomnij majtek - zmierzyłam chłopaka, co on myśli?! Że jestem taka głupia..

~*~

Kiedy byłam już gotowa, zeszłam na dół. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Nigdzie nie widziałam chłopaka, więc szybko podbiegłam do drzwi i je sama otworzyłam. Ten widok mnie nie co zdziwił... zamiast naszych przyjaciół, przed drzwiami stali jacyś mężczyźni. Było ich aż pięciu, a znałam może tylko jednego.. dilera z wczoraj. Na mój widok zagwizdali i zaczęli swoimi tekstami mnie obdarzać:" ale dupa ". W mgnieniu oka za mną pojawił się Zayn obejmując mnie od tyłu i całując w szyje. 
- Cała moja - powiedział, chyba żeby się popisać - Kochanie przynieś nam po piwie.  
- Dobrze. - posłusznie skierowałam się do kuchni po piwa. Nie spodobało mi się to że rządzi się mną, no ale powiem mu to dopiero jak wyjdą. Otworzyłam lodówkę i chwyciłam siedem butelek, zimnego piwa. Kiedy weszłam do salonu, oni już siedzieli rozłożeni jak by byli u siebie. Jeden brunet nie co napakowany bacznie obserwował moje ruchy, co chwilę oblizując usta. Kiedy odkładam piwa na stolik czułam jego wzrok na swojej dupie. 
- Kochanie, chodź do mnie. - Zayn siedział na fotelu i wołał mnie bym usiadła mu na kolanach. Chwyciłam butelkę dla siebie i dla niego, po czym usiadłam na nim. Chłopak otworzył mi piwo, po czym otwierając swoje oblał mnie. Byłam cała mokra, a bałam się że zaraz zbyt krótka bluzka będzie prześwitywać więc wstałam z niego i poszłam do łazienki. Słyszałam po drodze że rozmawiają o czymś nielegalnym, a co bardziej mnie zdziwiło o narkotykach. Zayn będzie się ostro tłumaczył. Wchodząc do łazienki ściągnęłam bluzkę rzucając ją w kąt łazienki, po czym weszłam pod prysznic. Kiedy miałam już wychodzić z pod prysznica usłyszałam że ktoś wchodzi. Głupiaa.... zapomniałaś zamknąć drzwi. Kiedy chciałam chwycić ręcznik nie znalazłam go tam. Więc pomyślałam że Zayn się droczy ze mną jak zawszę. Więc wychyliłam głowę za zasłonę.

sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 4.

Przede mną znajdował się Zayn w pozycji pół siedzącej majacząc do siebie. Na jego skroni pojawiły się kropelki potu. Za nim podbiegłam do chłopaka rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie znajdowało się tu nic podejrzanego. Chwyciłam chłopak za twarz i zaczęłam do niego mówić. Niestety nie reagował. Mówił coś do siebie, ale za chiny nie mogłam zrozumieć co. Pocałowałam go w usta i szybko pobiegłam po pomoc. 

Przy stoliku siedział tylko Liam i Joe. Rozmawiali o czymś, po ich minach można powiedzieć że pierwszy raz widzę jak się kłócą. Widzę że nie tylko ja mam dziś zjebany humor. Podeszłam do nich szybkim krokiem, przeciskając się przez tłum tańczących nastolatków. Gdy byłam na tyle blisko by mnie mogli usłyszeć, odezwałam się.
- Chłopaki musicie mi pomóc! - krzyknęłam na tyle głośno by przebić się przez muzykę, gdy Liam spojrzał na mnie nie zrozumiale powiedziałam jeszcze - Zayn - a chłopak natychmiast się rzucił za mną. Gdy dotarliśmy do łazienki Zayn siedział tak samo, nic się nie zmieniło. Było mi tak cholernie smutno. W moich oczach zaczęły się pojawiać łzy, ale teraz muszę być silna. 
- Chłopaki zanieście go do sypialni - jak powiedziałam tak zrobili, lecz gdy podnieśli Zayn`a z jego kieszeni wypadł foliowy woreczek, a przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny chłód. 
Zakluczyłam drzwi i usiadłam na toalecie w ręce trzymając paczuszkę z narkotykami. Było to strasznie nie podobne do Zayn`a. Alkohol to się u niego lał, lecz narkotyki?! Przecież sam mówił że tego gówna się nigdy nie chwyci. Więc co strasznego musiało się wydarzyć że je wziął. Co się dzieje do cholery z moim chłopakiem? Po chwili zaczęło mi się wszystko układać : Liam i jego tajemniczość, diler wychodzący z łazienki... Podniosłam się i po chwili znalazłam się przy półce z ręcznikami, wiem że to głupie i że ktoś może je znaleźć przez przypadek, ale postanowiłam paczuszkę ukryć za stosem ręczników
Wzięłam dwa głębokie wdechy i wyszłam z łazienki kierując się do Zayn`a. W pokoju znajdował się tylko Liam.
- I co z nim ? - zapytałam nie co przestraszona
- Nic, ma odlot... - powiedział obojętnie
- Jaki do jasnej cholery odlot ?! Od kiedy on się tyka narkotyków ?! Od kiedy no powiedz mi ! - niespodziewanie wybuchłam, chwyciłam chłopaka za ramiona i zaczęła nim trząść. Wszystkie emocje we mnie buzują. Może powinnam jak Zayn iść i wziąć te narkotyki na rozluźnienie, po czym mieć wszystko i wszystkich w dupie, po prostu być w swoim świecie.
- Nina, uspokój się. Skąd ja mam to wiedzieć, przecież jest dużym chłopakiem, a ja nie jestem jego niańką. 
- Przepraszam... ale to wszystko mnie już przerasta.
- Co się dzieje ? - musiałam się chwilę zastanowić nad odpowiedzią ale w końcu dałam upust tego wszystkiego
- Matka wyrzuciła mnie z domu. Nie potrafię sobie już poradzić. Czemu do jasnej cholery to wszystko spotyka mnie, jestem chyba jebanym pechowcem. - usiadłam koło Zayn`a i schowałam twarz w ręce. Liam po chwili podszedł do mnie i przytulił.
- Zobaczysz że za chwilę będziesz się z tego śmiać - uśmiechnął się do mnie pocieszająco - wszystko w porządku ? 
- Tak.. w jak najlepszym - powiedziałam nie co sarkastycznie..
- Wyrzucić wszystkich ? 
- Nie wiem, to nie mój dom.
- Ale twojego chłopaka - połaskotał mnie na co wymusiłam uśmiech
- Który odleciał. - dokończyłam i spojrzałam kontem okiem na chłopaka, który był cały mokry.
- No właśnie więc wszystkich wyrzucam - Liam był już przy drzwiach lecz głos we mnie mówił by nie kończyć tego i iść się bawić.
- Liam ! - chłopak się odwrócił w moją stronę, a ja podeszłam do niego i chwyciłam go za rękę
- Chodź się napić ! 

~*~
Obudziło mnie szturchanie. Lekko przekręcając się, usłyszałam chichot. Próbowałam nadal spać, nieźle wczoraj zaszalałam więc teraz potrzebuje dużo snu, a w dodatku głowa mnie strasznie bolała. W takiej sytuacji jestem zdolna do wszystkiego nawet do zabić. 
- Nina, obudź się... - usłyszałam szept, lecz to nie był głos kogoś nieznajomego to był Zayn.
- Spierdalaj. - warknęłam i naciągałam koc na twarz. Po chwili koc został mi odebrany, a na przeciwko mnie stał uśmiechnięty Zayn.
- Coś ty nie w humorze? - próbował podejść do mnie ale wystawiłam rękę przed siebie zatrzymując go.
- Nawet mnie nie wkurwiaj.
- O co Ci zaś chodzi ? O wszystko się czepiasz! - wybuchnął brązowooki.
- O co mi chodzi ? - prychnęłam - Tu chodzi o ciebie, wczoraj zostałam wyrzucona z domu, a ciebie znalazłam naćpanego w łazience. No wiesz to nie były moje najlepsze urodziny. - stanął jak w ryty, chciałam go ominąć ale szybko chwycił moją dłoń i pociągnął, tak że teraz znajdowałam się w jego szczelnym uścisku i pozwoliłam sobie wybuchnąć koszmarnym płaczem. Po czułam jak odgarnia moje włosy od ucha. 
- Przepraszam, wiesz jak że Cię kocham i możesz tu zostać.. - po tych słowach pocałował delikatnie kawałek szyi za uchem, schodząc coraz niżej...
- Nie wiem czy Ci jeszcze wybaczyłam. - zaczęłam się z nim droczyć. Niespodziewanie pociągnął mnie na kanapę, przez co wylądowałam na nim okrakiem. 
- Po tym mi wybaczysz... - zaczęłam jęczeć, gdy niespodziewanie włożył mi swoją dłoń za majtki.

czwartek, 11 grudnia 2014

Rozdział 3.

Obudziłam się w obcym mi łóżku, leżałam bokiem. Na wprost mnie widniał budzik z dużymi cyframi wskazującymi 3 nad ranem. Nie wiedziałam co robić, leżałam sparaliżowana. Jak to w ogóle możliwe przecież zasnęłam na ławce w parku więc jak tu się do cholery znalazłam?! 
Miałam w tym momencie dwie opcje, zostać i zaczekać na rano lub wyjść w trybie natychmiastowym. Wahałam się bo każda z tych opcji miała swoje plusy jak i minusy. Mój plan ucieczki przerwały dziwne odgłosy. Odrzuciłam ciepłą flanelową pościel w bok i postawiłam bose stopy na zimnych panelach. W pokoju nie było tak ciemno, przez dwa duże okna nad łóżkiem wpadał blask księżyca, który był w pełni. Na chwilę się zatrzymałam i wpatrzyłam się jak zahipnotyzowana w ten piękny jak i magiczny księżyc. 
Dobra Nina, skup się ! W okół dużego drewnianego łóżka były dwa stoliczki. Po mojej prawej stronie duża szafa z lustrem po środku, w koncie znajdował się telewizor i na przeciw duży fotel. W pokoju jeszcze znajdowało się dość duże biurko z laptopem i dwie pary białych drzwi. Można powiedzieć że ściany były pomalowane na szary kolor, a panele były z ciemnego brązu. Dobra, które teraz drzwi mam wybrać. Po chwili otwierałam jak najciszej drzwi, które prowadziły do łazienki, w której też znajdowały się kolejne drzwi. Kurwa mać, ten dom to jebany labirynt. W oko mi wpadł załącznik światła, który po chwili włączyłam. Łazienka była czysta nie to co pokoju z którego wyszłam dopiero. Stanęłam naprzeciw lustra. Na moich policzkach widniały ciemne plamy po tuszu. Musiałam się doprowadzić do stanu użytkowości, umyłam całą twarz. Włosy związałam gumką, która leżała na umywalce. Teraz wygląd lepiej... o wiele. Poprawiłam jeszcze kitkę na czubku głowy i wyszłam tymi samymi drzwiami. Kiedy przeszłam przez te drugie drzwi znalazłam się na korytarzu. Dalej widniały schody, oświetlone przez światło z telewizora. Bożee.. zaraz mi serce wyskoczy. Zaczęłam po cichu się skradać po schodach. Na kanapie leżał ktoś, na szczęście był do mnie tyłem. Kiedy wzrokiem odnalazłam drzwi wyjściowe w duchu się ucieszyłam. Byłam już w połowie drogi, gdyby nie... pies, który zaczął na mnie szczekać. Był naprawdę ogromy i straszny. 
- Bestia spokój! - krzyknął chłopak z kanapy - Cześć, już wstałaś? Przepraszam za tego głupola - na dźwięk jego ochrypłego głosu przeszła mnie gęsia skórka. Obróciłam się przodem do niego lekko się uśmiechając.
- Dziękuje, za wszystko ale muszę już iść. - szybko odpowiedziałam i chciałam jak najszybciej stąd wyjść.
- Ej.. poczekaj! Gdzie Ci się śpieszy ? - chłopak w mgnieniu oka pojawił się przede mną.
- Do domu, no wieszz... wszyscy będą się martwić.. - skłamałam.
- Odprowadzę Cię, chyba nie myślisz że gdzieś Cię puszczę w środku nocy. - uśmiechnął się pokazując niebiańskie dołeczki. 
- Okeey, dzięki. - chłopak pobiegł gdzieś, boże co ja teraz zrobię. Gdzie pójdę. To był strasznie głupi pomysł... Dobra muszę się ogarnąć. Pójdę do Zayn`a, u którego pewnie jest impreza. 
- Już jestem - oznajmił chłopak ubrany w szare dresy i granatową bluzę. W ręce trzymał kluczę.
- Daleko mieszkasz ? - zapytał mnie kiedy wspólnie ubieraliśmy buty.
- A gdzie się aktualnie znajduję ? 
- Przepraszam Cię, ale o tej godzinie nie myślę - wyszliśmy przed dom. Powiem że niezły dom mają. Widać że kasa się u niego się leje. 
- Tak w ogóle jestem Harry, a ty ? 
- Nina. - wsiadłam do czarnego terenowego auta. Po chwili Harry, był koło mnie. 
- Strasznie mnie męczy jedno pytanie... - odezwałam się nie pewnie
- Tak ? - Harry patrzył przed siebie odpalając auto.
- Dlaczego mnie tu przywiozłeś? No wiesz obca dziewczyna i tak dalej...
- Bo bałem się że coś Ci się stało, a ja nie jestem taki by zostawiać piękną damę na ławce samą w środku parku. Mama by mnie chyba zabiła. Adres ? - w głowię miałam o wiele więcej pytań, ale coś we mnie mówiło by się nie otwierać przed nieznajomym loczkiem. 


~*~

Po dwudziestu minutach niezręcznej ciszy w samochodzie, znalazłam się przed domem mojego chłopaka. Ludzie się toczyli pijani po trawniku, no ale cóż. Harry patrzył ze skupieniem na dom, który bardzo różnił się od domu w jego dzielnicy. 
- Jesteśmy - odezwałam się nie śmiało - dziękuję Ci za wszystko. 
- Nie musisz dziękować, jak będziesz czegoś potrzebować wiesz gdzie mnie znaleźć. - położył swoją dużą dłoń na mojej o wiele mniejszej. Spojrzałam mu w oczy, trochę mnie zamurowało. Miał naprawdę piękne zielone oczy, lecz ja mam chłopaka.
- Dzięki jeszcze raz, to ja lecę - spojrzałam na dom za mną i odpięłam pasy. 
- Zaczekaj ! - naglę Harry mnie zatrzymał.
- Podasz mi swój numer? - trochę mnie zszokowało jego pytanie.
- Tak jasne, daj mi twój telefon. - Harry wyciągnął z dresów białego Iphone, no cóż czego innego mogłam się spodziewać. Wpisałam szybko numer i oddałam mu telefon - podpisałam się jako Nina.
- Dziękuję. 
- To ja dziękuje, dobra jedź już do domu i się wyśpij. - uśmiechnęłam się i wyskoczyłam ze samochodu. 

Poczekałam aż chłopak zniknie za zakrętem i wtedy ruszyłam w stronę muzyki, która wychodziła z domu mojego chłopaka. Kiedy byłam już prawię przed drzwiami, zobaczyłam mojego przyjaciela Liam`a. Szybko zaczęłam biegnąć w jego stronę i rzucając się mu w ramiona zaczęłam szlochać.
- Nina, co się dzieje ? - zapytał zaniepokojony.
- To był straszny dzień, muszę się napić. - chłopak bez słowa zabrał mnie do salonu, gdzie znajdował się alkohol. Zrobił mi dwanaście niebieskich szotów. Podziękowałam mu całusem w policzek po czym zabrałam się do picia. 
- Tego mi było trzeba ! - powiedziałam gdy w ciągu minuty na blacie były puste kieliszki.
- Gdzie Zayn ? - zapytałam nieco zmęczona. Liam zrobił dziwną minę, która dawała mi do myślenia że coś jest nie tak. 
- Chodź zatańczyć. - zmienił temat, po czym chwycił mnie za rękę i wyciągnął na środek salonu, gdzie znajdowało się miejsce do tańczenia. Zaczęłam ruszać biodrami wczuwając się w rytm piosenki. Było to moja ulubiona, Liam zaczął mną okręcać dokoła. Kiedy stykaliśmy się ciałami ruszaliśmy bardzo powoli lecz jak dla mnie podniecająco. Lubiłam ten taniec pełen pożądania. Mój przyjaciel wie że to tylko taniec i nic między nie ma, chyba że bratersko siostrzana miłość. Stanęłam na palcach i pociągnęłam chłopaka w dół, bym mogła mu do ucha powiedzieć że idę na górę się przebrać. Wiele razy nocowałam u mojego chłopaka, więc mam tu swoje ubrania i kosmetyki. Przecisnęłam się do schodów, na której wiele par było złączona pocałunkiem. Szybko przeszłam przez korytarz i weszłam do ostatnich drzwi na końcu. Pokój był pusty. Otworzyłam dobrze mi znaną szafkę i wyciągnęłam z niej krótkie dżinsowe po przecierane spodenki i bluzkę, która była zrobiona z złotych cekinów znacząco odkrywająca brzuch w którym widniał kolczyk z niebieską ważką. Włosy rozpuściłam i pozwoliłam im swobodnie opadać na ramion, a na głowę założyłam czarną beanie Zayn`a. Oczy podkreśliłam niebieską kredką i tuszem i byłam gotowa na imprezowanie. Dziś miałam straszną ochotę się upić. Wyszłam z pokoju, a z łazienki wychodził dobrze mi znany chłopak, który handluję... 
Na przeciw mnie znalazła się dziewczyna w czerwonych włosach z którą ostatnio piłam. Nawet ją polubiłam. 
- Witam Cię słoneczko ! Właśnie Liam mówił że przyszłaś, więc zabieram Cię do picia! - odezwała się entuzjastycznie, po czym wzięła mnie pod ramię.
- Jestem zawsze za, ale nie widziałaś Zayn`a ? - dziewczyna ciągła mnie na dół w stronę najgłośniejszej muzyki i największego tłumu.
- Widziałam go bawił się z chłopakami. OOOO PATRZ ! - Amy wskazała w stronę stołu gdzie dookoła już na nas czekali chłopacy z ekipy Zayn`a i ich dziewczyny. 
- Witam panią jubilatkę ! - krzyknęli wszyscy razem. 
- Mamy coś dla ciebie ! - za mną pojawił się Liam z tortem. 
- Ogłupialiście ! Nie trzeba było i jak was tu nie kochać ! - wszystkich po kolei przytuliłam, a dziewczyną dałam buziaki. Naglę DJ z ciszył muzykę i zaczął przemawiać.
- UWAGA WSZYSCY! MAMY TU PANIĄ, KTÓRA JEST MIŁOŚCIĄ NASZEGO GOSPODARZA I OBCHODZI DZIŚ URODZINY ! WSZYSCY JAK NAJGŁOŚNIEJ ZACZYNAMY : NINA ! NINA! NINA! - po chwili cały tłum zaczął krzyczeć moje imię, a mi zostało przyniesione osiemnaście szotów. 
- NINA MUSISZ WYPIĆ WSZYSTKIE W MINUTĘ, PO CZYM ZGASIĆ ŚWIECZKI I POCAŁOWAĆ KOGOŚ ! 
- Nienawidzę waszych głupich pomysłów! 
Tłum po chwili zaczął odliczać, a ja bez obrzydzenia wypiłam wszystkie kieliszki, zdmuchnęłam świeczki i...
- gdzie jest Zayn do kurwy nędzy !? - krzyknęłam w stronę chłopaków.
- Nie mamy pojęcia.. - ale się wkurwiłam... chwyciłam Amy i ją pocałowałam bez żadnych zabaw. Wszyscy zaczęli krzyczeć i się bawić, a ja wkurwiona skierowałam się do łazienki. 
Gdy otworzyłam drzwi, zamurowało mnie...

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 2.

Czasami tylko czuję że zawadzam, że nie tutaj moje miejsce, nie wśród tych ludzi...

Stałam przed domem, zapłakana z papierosem w ustach. Zaciągałam się pomału i delektowałam dymem o smaku śmierci. Jednym słowem dokarmiam raka. Nie wierzę że wyrzucili mnie z domu, nie wierzę że mama pozwoliła na to. Czuję się jak śmieć. Stoje na rozdrożu dróg, nie wiem w którą stronę mam się udać. Stan w którym się znajduje to stan cierpienia. Kiedy moje życie straciło sens ? Boję się że co najgorsza była moja wiedza i przeczucie że tak się stanie. 
 Postanawiam iść do mojego ulubionego miejsca, szłam pomału. Po dwudziestu minutach pieszej wycieczki i po wypaleniu dwunastu papierosów weszłam do ciemnego parku nad jeziorem. Lubie ten klimat, straszny lecz bardzo przyjemny. Siadam na ławcę, gdzie nigdy nie widziałam by siedział ktoś inny niż ja. Może jest przeklęta, a może zrobiona tylko dla mnie. Podkulam nogi do siebie, zrobiło się strasznie zimno, a ja w biegu wyszłam w samej koszuli. 


*
- Coś się stało? - pytam w stronę mamy, niespodziewanie łzy z jej oczu się wydostają i zaczyna głośno szlochać - mamo? - podeszłam do niej i się wtuliłam w jej ramiona.
- Matka i ja zdecydowaliśmy że jesteś dla nas tylko ciężarem, nie możesz dłużej tu zostać. - po tych słowach myślałam że zaraz zemdleje..
- To gdzie ja mam iść? Na ulicę ? - wyrwałam się z ramion mojej rodzicielki, która tak po prostu wyrzuca mnie...
- Nie obchodzi nas to. Masz czas do jutra... - moja mama nie wytrzymała i uciekła do łazienki. A ten oblech poszedł do salonu jakby nigdy nic nie miało miejsca. 
Chciałam jak najszybciej się spakować i uciec, lecz gdy byłam w połowie schodów zaczęłam płakać z bólu, który mi wyrządzają. Zjechałam po ścianie i usiadłam na jednym stopniu. Co ja teraz mam zrobić?
Teraz mój ból zamienił się w złość, miałam ochotę zabić tego parszywego grubasa, który manipuluje moją matką. Wstałam i rzuciłam się w stronę salonu, gdzie siedział rozłożony. Zasłoniłam mu specjalnie telewizor. 
- Zejdź mi z oczu bezdomny człowieczku - zaczął się śmiać w niebo głosy, a ja nie wytrzymałam i zrzuciłam telewizor, który się rozbił na części.
- COŚ TY ZROBIŁA GŁUPIA IDIOTKO!? - szedł wściekły w moją stronę, gdy znajdował się na tyle blisko mnie zadał mi cios w policzek. Strasznie piekło, ale nie mogłam mu pokazać że jest silniejszy. Podniosłam głowę i się uśmiechnęłam, po czym oplułam. 
- Jeśli podniesiesz na mnie ręke albo na moją matkę... - przybliżyłam się do jego ucha - to cię zabije, grubasie!
*

Byłam strasznie zmęczona, więc  położyłam się na ławcę. Wyciągnęłam telefon i napisałam do Zayn`a że jestem w parku i potrzebuje pomocy. Lecz nie dostałam żadnej odpowiedzi. No cóż, takie życie. Po chwili opadłam z sił i zasnęłam. Sama, w strasznym miejscu, skazana na śmierć.

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 1.

Każda zmiana w naszym życiu, nieza­leżnie czy up­ragniona czy nie­chciana, przy­nosi po­zytyw­ne skut­ki jeśli tyl­ko pot­ra­fimy z niej czer­pać korzyści. Każde cier­pienie uod­parnia, każdy uśmiech łagodzi ra­ny. Ale zbyt często po­zos­ta­jemy na to ślepi. 

Budzę się w swoim łóżku, moja głowa boli nadal jeszcze po wczorajszej imprezie u Zayn'a. Obracam się na plecy, by przypomnieć sobie jak świetnie się bawiłam. Nie, to nie była prawda, najpierw Zayn chodził w kółko koło mnie i komplementował, aż w pewnym momencie zniknął razem  z jakąś dziewczyną. Popłynęłam wtedy z dużo ilością alkoholu, chciałam się rozluźnić. Nie wiem po co związałam się z tym chłopakiem jak dobrze wiedziałam że będzie mnie zdradzał. Dziwniejsze jest to że ja wiem o każdej jego zdradzie, a w ogóle nie czuje zazdrości. No dobra może na chwilę.
Naglę mój wzrok ilustruje moje knykcie, które są obdarte. Czy ja się z kimś biłam wczoraj czy byłam tak pijana że nie pamiętam. No cóż mam ino nadzieję że mój rywal jest w gorszym stanie niż ja. Mimowolnie na mojej twarzy wkrada się uśmiech. Wstaję z łóżka, po czym szperam w szafie by wyciągnąć jakieś dresy i luźną bluzkę. Po czym idę do łazienki, potrzebuje gorącego prysznica. Otwieram drzwi jak najciszej i również tak samo zmierzam do łazienki. Nie chcę by ktoś mnie zobaczył w takim stanie. Kiedy udaję mi się bezpiecznie dotrzeć do łazienki, zakluczam ją i zaczynam się rozbierać. Przed wejściem pod prysznic patrzę w lustro, wyglądam okropnie. Przez rozmazany makijaż wyglądam nieco jak totalna dziwka, która stoi na każdym rogu w moim mieście. No cóż, bywa. 

Kiedy czysta wychodzę z łazienki, słyszę jak na dole prowadzą rozmowy, śmieją się i dobrze bawią przy śniadaniu. Ostrożnie schodzę do nich, ale kiedy wchodzę do kuchni milkną. Czuję się nie zręcznie, kiedy na mnie patrzą z odrazą.

- Hej.. - zaczęłam pierwsza, trochę speszona. Lecz nikt nie odpowiedział. Zauważyłam że na stolę było pełno jedzenia, a mi strasznie burczało w brzuchu. Usiadłam koło ojczyma i wyciągnęłam rękę po kanapkę. Kiedy chciałam ją już wziąć, usłyszałam jego niemiły ton.
 - Mogła byś sama sobie zrobić jedzenie, a nie jeść tego co zrobiliśmy.. - zmierzył mnie. We mnie się aż zagotowało, co on pierdoli?!
 - Zrobiliście?! - wybuchłam śmiechem - raczej matka zrobiła, a ty siedziałeś na swojej dupie. Więc bardzo śmieszne. A tak po za tym.. udław się ! 
 - Nina! - krzyknęła matka oburzona. Ona zawszę bała się przeciwstawić temu oblechowi.
 - Na górę mała... 
 - Stefan! - przerwała moja matka.

 Rzuciłam się biegiem do siebie. Trzasnęłam drzwiami z całych sił, usłyszałam z dołu jeszcze parę obelg. Ale tym się całkowicie nie przejęłam. Rzuciłam się na łóżko i chciałam jak najszybciej zasnąć. Po czym moja podświadomość dodała: Lecz przedtem, trzeba sobie ulżyć. Prawda, prawda.. podeszłam do biurka gdzie leżała moja czarna kosmetyczka, po czym wyjęłam z niej żyletkę zawiniętą w chusteczkę. Zdjęłam spodnie i usiadłam na krześle kładąc nogi na biurko. 
 Jedno cięcie, za drugim. Sprawiało mi to w jakimś stopniu uśmiech na twarzy.

~*~
 Obudziło mnie pukanie do drzwi. Nagle się uchyliły a do środka weszła moja mama... Po co ona tu zaś? Obróciłam się w stronę okien, udając że śpię dalej.
- Kochanie, śpisz? - kobieta o długich brązowych włosach, usiadła na moim łóżku lekko mnie głaszcząc po plecach - obudź się, moja dorosła dziewczynko -  udając że spałam lekko mruknęłam i otworzyłam swoje zaspane oczy.
- Mamo, co ty tu robisz? - obdarzyła mnie swoim szczerym uśmiechem, jest bardzo piękna. Więc dziwię się że ożeniła się z tym osłem.
 - Zapomniałaś? Dziś twoje osiemnaste urodziny. 
 - Pamiętałaś... - nie dowierzałam, zapomniała o moich siedemnastych więc bardzo mnie zdziwiło to że pamiętała o tych. Usiadłam koło niej i mocno ją przytuliłam. 
 - Poczekaj chwilę mam dla ciebie prezent - wyszła szybko z pokoju, lecz po chwili wróciła z torbą na prezent. 
 - Proszę to dla ciebie - wzięłam się od razu za rozpakowywanie. Zawartość prezentu była bardzo oszałamiająca. Była to piękna śnieżno biała bluzka z przezroczystymi rękawami.
 - Dziękuje, jest śliczna - po raz kolejny rzuciłam się jej w ramiona i obdarowałam pocałunkiem w policzek. 
 - Załóż ją i przyjdź na dół - puściła mi oczko i wyszła z pokoju bym mogła się spokojnie przebrać. 

Zaczęłam szukać w szafie czarnych dżinsów z przedartymi kolanami i białego koronkowego stanika. Gdy znalazłam szybko założyłam na siebie ubrania i podeszłam do lustra, gdzie swoje włosy spięłam po bokach wsuwkami. Wyglądałam tak inaczej, tak elegancko.. tak dojrzale. Zeszłam na dół w wyśmienitym nastroju, do póki nie zobaczyłam tego ... Wdech Nina i wydech. 

- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęła moja mama, a on wydał tylko jęk udawanej radości.
 Na stole przede mną leżał czekoladowy tort ze świeczkami. Mama wskazała miejsce bym usiadła przed nim. 
 - Pomyśl życzenie, skarbie - uśmiechnięta przypomniała, w sumie nigdy nie miałam tortu ze świeczkami, więc dla mnie to nowość.
 Pomyślałam by on zniknął, a ja miała szczęśliwe życie z mamą i zdmuchnęłam płomyki. Mama zaczęła bić brawo, po czym dała mi nóż. Miałam w głowię tylko jedną myśl... Dała mi ten nóż bym go zabiła i jedno życzenie się by spełniło. No ale cóż, był on tylko potrzebny do pokrojenia tortu. 
 Kiedy zjedliśmy w ciszy i chciałam już się oddalić do swojego pokoju, mama poprosiła bym została. Na jej twarzy był wypisany smutek, a jej oczy wypełnione ze łzami to potwierdzały.
- Mamy dla ciebie teraz niezbyt dobry komunikat, dla mnie bardzo dobry.. - odezwał się Stefan.


Od autorki: Proszę o komentarze  :)
3 komentarz = next 
 

Obserwatorzy